środa

naciśnij, przesuń i powąchaj

Niedawno temu odwiedził mnie Brat. Czas spędziliśmy bardzo aktywnie, bo przez kilka dni chciałam mu zaprezentować moje półroczne doświadczanie Norwegii. Obudziły się we mnie uśpione refleksje na temat norweskich muzeów. Będzie o dwóch, które najbardziej zapadły mi w pamięci. O interaktywnych, świetnie zaprojektowanych muzeach sztuki nowoczesnej lub nauki zapewne każdy z Was słyszał, ale czy byliście kiedyś w świetnie zorganizowanym muzeum pracy lub kolejnictwa, do którego z przyjemnością chcielibyście wrócić? Ja tak, właśnie w Norwegii.

Rjukan, Norsk Industriarbeidermuseum Vemork 
Rjukan to specyficzne miasteczko położone w regionie Telemark, w wąskiej dolinie rzeki Måna, do której na dno przez 5 miesięcy nie dociera światło słoneczne. 10 km pnąc się serpentynami do góry możemy z Rjukan dojechać do miejscowości Gaustablikk, gdzie znajduje się duże centrum narciarskie i kolejka szynowa w wydrążonym tunelu. Od czerwca do listopada wjedziemy na 1883 m npm, czyli na szczyt Gaustatoppen. Tak więc mieszkając w Rjukan mamy widok z okna na pionową skałę, a po wyjściu z domu często ze smutkiem stwierdzamy, że choć niebo niebieskie to słońca brak. Hmm... znowu trzeba będzie się wybrać do Gaustablikk. Dla wielbicieli słońca i nart pomiędzy Rjukan i Gaustablikk kursuje bezpłatny autobus, ale przyznajcie sami, że bycie  przez niespełna pół roku w cieniu musi się jakoś odbić na psychice?
W tym właśnie miejscu, na jednej ze skał, w dawnych zakładach elektrowni wodnej Norsk Hydro, gdzie w czasie II wojny światowej Hitlerowskie Niemcy produkowały tzw. ciężką wodę (potrzebną do produkcji broni atomowej) otworzono Muzeum Norweskiego Przemysłu i Pracy. Możemy tutaj odnaleźć kilka tematycznych wystaw. Jedna poświęcona jest działaniu elektrowni, druga norweskiemu ruchowi oporu i sabotowaniu produkcji "ciężkiej wody" dla potrzeb produkcji bomby atomowej przez hitlerowców. Elektrownia w 1943 roku została uszkodzona przez norweskich partyzantów pod dowództwem brytyjskim. Następnie po amerykańskim nalocie w 1944 roku wojska niemieckie zdecydowały się przenieść zasoby ciężkiej wody do Niemiec. Nie udało im się to jednak, bowiem Norwedzy wysadzili prom z całym ładunkiem. Ten fragment historii Europy jest bardzo słabo znany w Polsce, a w muzeum przedstawiony bardzo przystępnie łącznie z filmem dokumentalnym z 1995 roku zrealizowanym przez National Geographic "If Hitler had the bomb". 
Jednak na mnie największe wrażenie wywarła wystawa "Industriarbaider 1957-2008", opowiadająca o tym jak zmieniały się warunki pracy i modele pracowników w Norwegii na przełomie lat. Nie to co, ale jak jest na tej wystawie opowiedziane, zostaje w głowie na długo. Wystawę podzielono na 5 części-boksów, a każdy z nich poświęcony jest modelowi pracownika z konkretnego okresu. Każdy boks to inna data i inny bohater. Na przykład rok 1960. Olaf Petersen. Skończył podstawówkę, ma żonę, która zajmuje się trójką dzieci i pracę w fabryce. Pracuje po 8 godzin dziennie, dźwiga worki z solą. Taki szkic osobowościowy otrzymujmy po wejściu do boksu. Następnie odnajdziemy wokół różne detale z jego życia codziennego, które musimy uruchomić, aby działały. Jest nawet 50 kg worek z solą, który możemy podnieść. Tak poprzez kolejne boksy widzimy jak zmieniały się warunki pracy, ale i codzienne życia pracowników. Kobiety zaczęły pracować w latach 1960., a małżonkowie zauważalnie się rozwodzić w 1990. Całość wystawy jest świetnie zaprojektowana, w dużej mierze z pewnością z myślą o dzieciach, ale także i dorosły, dzięki dużemu naciskowi na interaktywność, będzie się tutaj po prostu dobrze bawił. A dowodem na to, że przez zabawę do nauki, niech będzie fakt, że w Rjukan byłam ponad  rok temu.

a tutaj strona internetowa http://www.visitvemork.com/no/vemork


Hamar, Norsk Jernbanemuseum
Drugim tego typu muzeum jest miejsce poświęcone norweskiemu kolejnictwu (sic!). Składa się ono z dużej ekspozycji na zewnątrz, której niestety nie mogliśmy zobaczyć, bo jest dostępna tylko latem (czerwiec-wrzesień) oraz mniejszej znajdującej się pod dachem. W centrum hangaru na dwóch rzędach szyn stoją różnorodne wagony kolejowe, które funkcjonowały w Norwegii w XIX i XX wieku. Możemy wejść do środka, podsłuchać rozmów w wagonach (w każdym siedzą na stałe odpowiednio ubrane manekiny oraz gra instalacja dźwiękowa po angielsku). Możemy prześledzić jak zmieniały się standardy komfortu wewnątrzwagonowego, moda, ekwipunek podróżującego oraz powąchać jak pachniały konkretne produkty przewożone wagonami transportowymi. Na tablicy przy każdym wagonie znajduje się informacja na jakie przeszkody w konkretnych regionach Norwegii byli narażeni budowniczowie norweskich kolei. A na koniec możemy dosiąść prawdziwego roweru kolejowego. Oczywiście dla osoby faktycznie zainteresowanej kolejnictwem od strony technicznej (jak np. Brat) cała ta interaktywność pachnie dziecinadą, ale w ostatecznym rozrachunku dorosły i tak potrzebne mu info znajdzie, a odrobiny frajdy nigdy za mało.

strona internetowa http://www.norsk-jernbanemuseum.no/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz