środa

Popielatość


Konkretyzacja
Wydłużył się czas jej trwania, ale najwyższy czas się zdefiniować. Norwegia, Oslo, Lillehammer, Hamar, jestem na końcu tego łańcuszka zrozumiałych dla przeciętnego Polaka konotacji norweskich. Hamar to 30 tysięczne miasto położone nad największym w Norwegii jeziorem Mjøsa, 120 km od Oslo na północ, miasto które jest często na szlaku wypraw w norweskie góry Rondane lub Jotunheimen, stolica regionu Hedmark. Całość miasta ma dość zabawną strukturę, bo odbija się od brzegu jeziora i pnie w górę. Jeśli będąc nad Mjøsa zapytamy przeciętną grupę przechodniów, gdzie mieszkają, 95% odpowie "na górze". Mamy dwa główne place, dwie równoległe główne ulice, kino, bibliotekę, teatr, muzeum całego regionu Hedmark Museet z Domkirkeodden czyli ruinami starego kościoła z XII wieku pokrytymi szklaną konstrukcją zapewniającą świetną akustykę dla odbywających się wewnątrz koncertów, muzeum sztuki współczesnej Kunstbanken oraz Voksenopplæringen for innvandrere, czyli szkołę norweskiego dla obcokrajowców. Ja mieszkam nieopodal, 5 minut do szkoły, oczywiście w dół.

Nowe barwy
Jestem tam trzy razy w tygodniu, po kilka godzin dziennie. Grupa liczy około 20 osób z różnych stron świata: Etiopia, Sudan, Peru, Rumunia, Nepal, Filipiny, Tajlandia, Ukraina, Polska, Niemcy, Turcja, Irak, Afganistan. Jest naprawdę różnorodnie i kolorowo, a wspólnym językiem, poza docelowym norweskim, jest oczywiście angielski. Różne poczucie humoru, różne sposoby zachowania, nakrycia głowy, kolory skóry. Nawet postawy ciała przy siedzeniu w ławkach są różne. Zazwyczaj osoby z Afryki świetnie zorganizowane, siedzące w postawie oczekującej, stopy razem, łopatki spięte, a na kolanach... wiszący plecak. Może dla balansu? A my europejczycy rozlewamy się po krzesłach, szukając wygodnej pozycji, która i tak jest niemożliwa do osiągnięcia.
Wszyscy pytają mnie, jak tu jest, że zapewne strasznie zimno i porównywalnie strasznie ciemno. Oczywiście, jest chłód, bo nie dość że Norwegia (brrrr...), to jeszcze okolice Hamar, są na tyle specyficzne, że faktycznie jest tutaj mikroklimat zimna. Śniegu na razie brak, choć liście już dawno przeszły z etapu zieloności przez czerwień do żółknięcia. Co więcej prawie już znikły utopione w ściółce. W oczekiwaniu na pierwszy śnieg robi się szarawo-popielato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz